No i po maratonie. Choć wziąwszy pod uwagę jego niewielką długość, powinien raczej nazywać się sprintem – nie miałem dość energii i czasu, żeby obejrzeć więcej filmów niż trzy. Ale cóż, latka lecą, obowiązki narastają, mózg stopniowo zamienia się w galaretę, a to raczej uniemożliwia zbyt szalone filmowe ekscesy. Nie wspominając już o tym, że pisanie na ich temat dodatkowo podnosi poprzeczkę.
poniedziałek, 1 sierpnia 2022
niedziela, 31 lipca 2022
APOKALIPIEC, CZ. 3: WHEELS OF FIRE (1985)
Christopher Young?! Znowu się spotykamy! Kto by się spodziewał, że po zaskakującym występie na tym maratonie pojawisz się tutaj znowu? To była pierwsza myśl jaka mnie uderzyła, kiedy oglądałem napisy początkowe Wheels of Fire. A druga: to chyba najbardziej emocjonująca czołówka jaką w życiu widziałem! Dramatyczna muzyka, buchające płomienie, napisy sunące w moją stronę... Dużo się dzieje zanim jeszcze zacznie się coś dziać. Ten stan uniesienia towarzyszył mi zresztą przez następne półtorej godziny, bo ten film po prostu nie odpuszcza. Jak zacznie nakręcać szybką akcję, rzadko zdarzy mu się zwolnić. Wygląda na to, że nieżyjący już reżyser, Cirio H. Santiago, po prostu nie miał ochoty podchodzić do postapo w żaden inny sposób, bo podobnie można opisać inne jego filmy, na które zdarzyło mi się do tej pory natknąć.
Trace nie czuje się dobrze wśród homo sapiens. Być może dlatego odszedł od The Ownership, pokojowej organizacji próbującej zaprowadzić porządek po apokalipsie, jednocząc zagubionych na pustkowiu ludzi i pacyfikując wojujące ze sobą frakcje. Nudne to w końcu zajęcie dla takiego twardziela, który się kulom nie kłania, jest mistrzem walki wręcz, strzelcem wyborowym, a na dodatek jeszcze świetnym kierowcą. Muszą jednak ponownie skrzyżować szlaki, kiedy jego ukochana siostra Arlie, współpracująca z nimi, zostaje porwana przez okrutny gang dowodzony przez niejakiego Scourge’a. Żeby ją uratować, Trace jest gotów niebo i ziemię poruszyć, i biada każdemu, kto odważy się stanąć mu na drodze.
wtorek, 26 lipca 2022
APOKALIPIEC, CZ. 2: DEFCON 4 (1985)
Troje astronautów na orbicie okołoziemskiej (tym razem dla odmiany jedna
pani i dwóch panów) z przerażeniem obserwuje jak na ich ulubionej planecie
wybucha coraz bardziej się zaogniający konflikt. Prowadzi on w końcu – jakżeby
inaczej – do III Wojny Światowej. Po kilku miesiącach Howe, Jordan i Walker
muszą lądować, gdy ich statek zostaje w tajemniczy sposób ściągnięty na coraz
bardziej skażoną promieniowaniem Ziemię, gdzie z utęsknieniem czekają już na
nich zagłodzeni kanibale, bandyci i faszyzująca paramilitarna horda. Znacie? No
to posłuchajcie.
czwartek, 21 lipca 2022
APOKALIPIEC, CZ. 1: The Aftermath (1982)
![]() |
Mam dosyć duże ego. Ja nazwałbym to po prostu silną osobowością, inni zarozumiałością, ale tak czy inaczej mam o sobie dosyć duże mniemanie. Wiem, że to i owo potrafię zrobić. Co poniektóre rzeczy nawet bardzo dobrze. Lubię, gdy ludzie przyznają mi rację. Tak, można powiedzieć, że moje ego raczej nie narzeka na małe rozmiary. Daleko mi jednak do Steve’a Barketta, który na początku lat 80. prawdopodobnie świata poza sobą nie widział, uparł się bowiem zrobić film niemal w pojedynkę. Reżyseria, scenariusz, produkcja, montaż, a przede wszystkim główna rola aktorska – zajął prawie wszystkie krzesełka. Inną sprawą jest czy miał talent do czegokolwiek.
Pamiętacie puentę Planety Małp? Trudno sobie wyobrazić, że nie. Steve Barkett musiał się zakochać w tej scenie, bo przerobił ją na punkt wyjścia The Aftermath: pod długiej kosmicznej podróży dwaj astronauci, Newman (Barkett właśnie, wyglądający trochę jak Tom Green) i Mathews (Larry Latham), powracają na Ziemię, by ujrzeć jedynie opustoszałe ruiny ludzkiej cywilizacji. Nie grasują po niej jednak uzbrojone w karabiny i jeżdżące konno, gadające małpy, lecz coś w rodzaju zombie/mutantów/kanibali (niepotrzebne skreślić), okazjonalnie napadających, zabijających i pożerających niedobitków ludzkości. Głównym zagrożeniem jest jednak przemierzający zgliszcza gang Złych Ludzi (taki postapokaliptyczny stereotyp), którzy może nie są ludożercami, ale gwałcić i mordować to lubią. Na czele grupy stoi Cutter (w tej roli Sid Haig, zawsze niezawodny w filmach klasy B), bezwzględny sadysta i psychopata, zdolny do najgorszych bezeceństw. Zaszokowani tym wszystkim przybysze postanawiają wymierzyć bandziorom sprawiedliwość, a przy okazji wygłosić kilka egzystencjalnych monologów na temat sensu życia.
środa, 20 lipca 2022
APOKALIPIEC 2022!
Raczej nie wygląda na to, żeby straszna Korona miała stać się przyczyną zagłady naszego gatunku, ale i tak strachu w ostatnich latach najedliśmy się co nie miara. I pewnie jeszcze sporo tego nieprzyjemnego uczucia będziemy musieli przełknąć, zanim cała zawierucha się skończy. Ale niezależnie przebiegu całej pandemii, tematyka postapokaliptyczna stała się bardziej popularna. Zupełnie jakby gatunek ludzki, węsząc własną, rychłą zagładę, starał się ją sobie uprzyjemnić poprzez oglądanie czy czytanie lekkich, rozrywkowych historyjek na ten właśnie temat. Może chce w ten sposób wmówić sobie, że zagłada może być jedynie fikcją? Albo że apokalipsa może być w gruncie rzeczy dobrą zabawą?

%20resized.jpg)


