Każdy wielbiciel kina klasy B ma swoich ulubionych aktorów permanentnie związanych z niskobudżetową rozrywką, jedynie sporadycznie pojawiających się w wysokoprofilowych filmach. Występ któregoś z nich w jakimś kawałku fajnego kiczu zawsze spotyka się z dużym aplauzem. Rzadko jednak zdarza się, żeby w jednej produkcji pojawiło się ich więcej na raz. Czymś takim okazał się dla mnie właśnie Dead Man Walking, gdzie miałem okazję ujrzeć zacne oblicza Wingsa Hausera, Briona Jamesa i Jeffreya Combsa. Czyli przynajmniej od strony obsady z pewnością czekała mnie prawdziwa uczta. Gdy jednak chodzi o resztę całego przedsięwzięcia, to gwarancji nie było.
Połowa ludzkiej populacji została wybita przez śmiertelny wirus. Reszta albo choruje, albo czeka na zakażenie. Bogacze żyją sobie w enklawach dla vipów, a zwykłe pospólstwo tłoczy się w odgrodzonych strefach, gdzie wirus nadal bezczelnie się panoszy. W dodatku ten plebs, zarażony ale jeszcze żywy, nabrał cech psychopatycznych, brzydkiego wyglądu i ogólnie jest fuj. Kto by tam chciał mieć z nimi do czynienia? Kobiety, rzecz jasna, stanowią tam towar tani i przechodni. A jedyne lokale rozrywkowe noszą takie wdzięczne nazwy jak Club Zero albo Cafe Śmierć. (Gdzie na klientów czekają dość ekstremalne rozrywki, a zaskakująco wiele osób może na siebie wpaść przez przypadek.) Nie jest to dobre miejsce, żeby paść ofiarą porwania, a właśnie to spotyka córkę pewnego bogatego przemysłowca. Leila dostaje się w łapy Deckera, psychopatyczno/psychotycznego nosiciela zarazy, który bez szczególnego powodu zaczyna ją wszędzie za sobą ciągnąć, po drodze zostawiając trupy. Chaz, chyba nieco bujający się w niej szofer, stawia sobie za punkt honoru wyrwanie dziewczyny z brudnych łap świra. Ponieważ jest jednak leszczem, musi wynająć do pomocy jakiegoś twardziela, dobrze znającego odgrodzony obszar, a najlepiej takiego, który nie boi się śmierci. A któż byłby lepszym kandydatem niż ekscentryczny macho o dużo mówiącym nazwisku Luger? Razem ruszają w głąb przeklętej strefy, gdzie okazuje się, że nie tyle oni tropią Deckera, co on ich.

.png)
%20poster.png)


%20poster.jpg)